W chwilowym oderwaniu od weselnej zawieruchy, o czym krótko traktował mój poprzedni wpis, udało się dziś złapać odrobinę zabawy Mai... jakże to przyjemnie niezobowiązujące fotografowanie :-)
Mój Friend Zbyszek Karmelita towarzyszył mi w ostatnim plenerze, tym razem w... Warszawie :-) Krótko było, bo słońce dało się we znaki, ale coś tam udało się złapać... Zbyszek widział mnie tak: